Amber

not_simple

No, ja w 3 gim miałam przewlekłe zapalenia i przynajmniej raz w miesiącu miałam ok 40 stopni temperatury. Wtedy zazwyczaj odpływałam i mama po prostu bała się mnie gdzieś wysyłać i ja ją rozumiem. Wtedy 5 tygodni w szpitalu przeleżałam. Do tej pory nie wiadomo, gdzie było ognisko tych zapaleń, bo po kolei szły mi różne układy. To nie było specjalnie przyjemne Wink

prawie cały rok jechałam na antybiotykach i obleciałam tylu lekarzy, że szkoda gadać. A że antybiotyki zabijają i dobre i złe bakterie (a szczególnie, kiedy bierze się ich takie ilości i tyle rodzai) i przy okazji rozwaliły mi układ odpornościowy (do tej pory mam z tym problem, al i tak jest już o WIELE lepiej).
Miałam delikatnie mówiąc rozregulowane życie, np. dostałam 41 stopni temp. dzień przed bierzmowaniem i pół roku przygotowań w łeb wzięło, swoje bierzmowanie przeleżałam na szpitalnym łóżku. A takich historii miałam wtedy multum.
Podczas pierwszego ataku choroby schudłam 8 kilo (później tyle samo przytyłam, ale i tak) w ciągu 2 tygodni.

No cóż, to był mój najgorszy rok w życiu.

Chyba już wiecie, dlaczego nie wyjechałam. Musiałam być pod stałą kontrolą lekarza, co tydzień-dwa miałam badania krwi, do tego jak już dostałam temperatury, to nie zmniejszały jej żadne leki do tego służące, musiałam po prostu wchodzić do wanny z chłodną wodą, bo jak wiecie temperatura 42 jest śmiertelna (zcina się białko) a moim rekordem jest 41,5.

Ale to już zamierzchłe czasy, teraz choruję tylko na jakieś przeziębienia i takie głupoty.
Very Happy

Is

Jak dobrze :d
a ja nie wiedziałam, że było aaż tak źle!!