
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stability
Milczek
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z mgiełki niebytu.
|
Wysłany: Czw 16:41, 11 Sty 2007 Temat postu: Wiśnia. Po prostu. |
|
|
Hm. Jakby tu zacząć...? Oto Wiśnia. Nie będe jej przedstawiała, ani pisała kim jest, ani jaka jest. Sami ją poznacie z czasem. Scenki w większości przypadków będą może trochę dłuższe, ponieważ pisanie czegoś dłuższego sprawia, iż staje się to czystym laniem wody.
Życzę udanej znajomości z panną Wiśnią .
Tymczasowość
Uniosła rękę. Ból wciąż pulsował jej w skroni, ale i tak było już trochę lepiej. Wiśnia podeszła do lustra i obejrzała się krytycznie. Nic nadzwyczajnego. Taka sama, jak zwykle. Trochę za wysoka, miejscami za chuda, doskwierający brak ubiuścienia. Jeszcze raz zerknęła za swoje odbicie, po czym chwyciła płaszcz z poręczy fotela i wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami. Ulica, żywa, pochłonęła ją momentalnie. Kolorowe kapelusze, rozwiane płaszcze, kwiaty ulatujące z wiatrem. Wiosna się zbliża, pomyślała. A to oznacza kolejne zmiany.
Nie lubiła zmian. Były złe, groźne i drapieżne. Kiedy już dopadły człowieka, to mąciły mu w głowie i nie chciały się ustatkować. Zmiany są złe, mówiła mama. Na przykład zmiana, kiedy miała sześć lat. Tatuś na dom. Wolała tatusia, ale zmiany nie dają człowiekowi wyboru. Mamusia też wyboru nigdy nie dawała. To przedszkole, ta szkoła, ta lalka. I baw się dziecko, żyj. A ona nigdy nie umiała żyć. Nikt jej tego nie nauczył. Nie miał kto.
Dlatego teraz szła ulicami Torunia i rozglądała się na boki, za siebie, na wystawy sklepowe. I szła. Przystanęła dopiero, gdy poczuła muśnięcie czyjejś ręki na dłoni. Przechodzień - nie on był ważny. Bardziej zainteresowała ją kawiarnia, której wcześniej po prostu nie zauważała. Przechodziła ją i szła dalej. Teraz jednak pewnie ruszyła w stronę ciemnych, drewnianych drzwi. Po chwili wahania nacisnęła klamkę i weszła do środka.
Od progu uderzył ją zapach świeżo mielonej kawy. Był tak intensywny, że przez moment stała w miejscu, próbując opanować odruch zatykania nosa. W końcu wyszła z cienia i podeszła do lady, znajdującej się naprzeciwko wejścia.
- Dzień dobry - przywitała ją malutka kobieta, napełniając ręcznie malowane filiżanki. - Mogę w czymś pomóc? Może kawka amazońska? Z dodatkiem egzotycznego likieru? A może jednak marokańska..?
- Nie, dziękuję - odparła Wiśnia, w dalszym ciągu rozkojarzona. - Ja tylko zwiedzam.
Noc
Wiśnia się uczyła. A przynajmniej próbowała. Oczywiście nie miała odwagi przyznać się sama przed sobą, że tak naprawdę po prostu nieudolnie udawała. W tej chwili wszystkie jej myśli pochłonęły perypetie bohaterki "Dumy i uprzedzenia", którą to książkę postanowiła przeczytać zaraz po obejrzeniu filmu.
Co około dwadzieścia minut zerkała niespokojnie w stronę biurka zawalonego podręcznikami i w końcu nie wytrzymała. Odłożyła lekturę na półkę i wstała.
Kot Wiśni, Roger, podniósł jedno ucho, gdy usłyszał trzask zamykanych drzwi wejściowych. Co za tchórz, pomyślał i wrócił do czyszczenia wibrysów.
Ogród, jak górnolotnie nazywano kawałek trawnika przed kamienicą, pogrążony był już w ciemnościach. Liście jedynego drzewa w okolicy szumiały jednostajnie. Wiśnia z braku innych możliwości podeszła do starego dębu, oparła nogę na kikucie odciętej gałęzi i schwyciła górne konary rękami. Podciągnęła się i usiadła na rozwidleniu. Kiedy próbowała położyć się tak, by móc wpatrywać się w niebo, przypadkiem zsunęła się, ale lata ćwiczeń robiły swoje.
Nie ma czegoś takiego, jak alternatywny świat, zaśmiała się w duchu. Aktualnie wisiała do góry nogami, zaczepiona stopami o dwa konary i podziwiała podwórze. W końcu, po jakimś kwadransie, dźwignęła się i zeskoczyła z gałęzi.
Tak jak się spodziewała, pod drzwiami czekał jej Roger. Zasunęła zamek w drzwiach i poszła do pokoju, po drodze przerzucając sobie kota przez ramię. Na miejscu rzuciła zwierzę w kierunku łóżka, zgasiła światło i rozebrała się.
Kiedy tylko jej głowa dotknęła olbrzymiej poduszki z wyprzedaży w IKEI, poczuła, jak kot wędruje wzdłuż łóżka, by położyć się na poduszce obok jej twarzy. Po chwili usłyszała głośne mruczenie - nie mogła oczekiwać, by po trzynastu latach kot zmienił swoje przyzwyczajenia. Po prostu nakryła go kołdrą po kark i przestała nań zwracać uwagę. Wróciła do przerwanych rozmyślań z drzewa.
- Nie ma czegoś takiego, jak alternatywny świat - rzuciła w ciszę. - Jest tylko to, co możesz zobaczyć, wisząc do góry nogami, stojąc w ciemnościach, albo wpatrując się w lutro. Ale prawdę możesz dostrzec jedynie w oczach drugiej osoby.
Roger i Wiśnia patrzyli sobie w oczy, dopóki oboje nie zasnęli. Śnili o drzewach i gwiazdach.
Sowa
W ciszy nocy pobrzmiewało jedynie jednostajne buczenie komputera. Lena, która jak zwykle obudziła się około trzeciej nad ranem, by zrobić sobie kakaa, zajrzała do pokoju Wiśni.
- Wisienka, ty ciągle na chodzie? - jęknęła, przecierając lewe oko. Stworzenie zalegające przed komputerem mruknęło coś w odpowiedzi i wróciło do studiowania stron internetowych. Lena odwróciła się na pięcie i poszła zagrzać mleka. W końcu - czymże jest zimne kakao wobec gorącego? Zaledwie namiastką. Sam rytuał korzeniami sięgał jeszcze jej dzieciństwa. Zawsze, kiedy nie mogła spać, tato robił jej taką czekoladę. I siedział przy łóżku, dopóki nie usnęła.
Przysiadła na brzegu fotela w kącie kuchni i siorbała powoli. Parę minut później usłyszała ciche tąpnięcia. Zaraz za odgłosem pojawiła się sama Wiśnia. Przeciągnęła się na progu i potargała krótkie, rude włosy.
- Lenuś, mlekopijco, utrzymujesz krowy tego świata - wyszczerzyła się, stawiając na palnik czajnik z wodą.
- A co powiesz o plantatorach ziaren kakaowych? - zaśmiała się Lena i dopiła resztkę napoju. - Nie wiem jak ty, nocny marku, ale ja wracam spać.
Z tymi słowy wstała, minęła Wiśnię i ruszyła w stronę ciemnego korytarza. Wiśnia patrzyła, jak Lena zamyka drzwi do swojego pokoju i gasi światło. Kiedy woda zawrzała, zalała torebkę z herbatą i wróciła przed ekran. On jeszcze tam był. W prawym dolnym rogu migało żółte światełko wiadomości. Nigdy się na nim nie zawiodła. Otworzyła ICQ.
"Gdzież jesteś, kobieto moich snów?", przeczytała i uśmiechnęła się. Dobry dowcip, Panie J., dobry dowcip...
Jak to jest, pomyślała, że internet jest tak popularny? Czy to dlatego, że możesz poczuć kogoś obok siebie, mimo że jest na drugim końcu świata? A może powiedzieć tej osobie wszystko bez prawie żadnych konsekwencji? A ten program był o tyle niezwykły, że ekran podczas rozmowy podzielony był na dwoje. Po połowie dla każdego. Pozwalał też na śledzenie samego procesu pisania, więc nie można było wycofać tego, co już się napisało.
"Jesteś, moja śliczna?", wyrwał ją z zamyślenia.
~~~
Lenę obudziło światło sączące się przez okno i padające wprost na jej twarz. Spojrzała na zegarek. Dziewiąta. Odrzuciła kołdrę, przypadkowo zrzucając kota na podłogę. Jeśli on tutaj był, to znaczy, że Wiśni nie było tam, gdzie być powinna, czyli w łóżku. Znowu. Lena postawiła wodę na gaz i poszła sprawdzić, czy jej współlokatorka ma jeszcze puls.
Zastała Wiśnię przegiętą przez poręcz fotela, z głową ułożoną obok klawiatury i dłonią zaciśnięta na myszce. Wzięła koc, wciśnięty gdzieś w kąt i okryła Wiśnię. Wtedy jej wzrok przykuł migający żółty kwadracik. Zwalczając sumienie delikatnie zdjęła palce śpiącej z myszy i kliknęła na wiadomość.
JohnatanUK: For You I could even live in this fucking country called Poland.*
*Dla Ciebie zamieszkałbym nawet w tej pieprzonej Polsce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Laraine Benett
Zwariowany Kociak
Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znad morza ... ^^
|
Wysłany: Czw 16:46, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Mnie się podoba ...
Zaciekawiło mnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alexz
Administrator
Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 1817
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ... z mamusi ^^
|
Wysłany: Czw 17:47, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
ooooo... ja chcę więcej! już polubiłam Wiśnię! ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
stability
Milczek
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z mgiełki niebytu.
|
Wysłany: Czw 17:51, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Jest więcej Wiśni, jest. ^^
Będę wklejać kawałkami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ashlee
Księżniczka Emotek
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:20, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Świetne......ja tez lubie Wiśnie.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kiSS
Ambasador KWA
Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 1410
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: YAMAICA
|
Wysłany: Czw 19:14, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wiśnia rulezzzz... norm,alnie wciaglo mnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
stability
Milczek
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z mgiełki niebytu.
|
Wysłany: Pią 13:08, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ech. Życie przygodnego pisarza jest nadzwyczaj ciężkie. Zwłaszcza, jeśli ma czas pisać jedynie na papierze. Czasami powstają problemy, których nie da się tak po prostu przeskoczyć. Takoż i było tym razem. 2/3 tego opowiadania przepadło nie wiadomo gdzie (winę zwalam na mój ukochany bałagan w banku pamięci). Dopiszę resztę, choć obawiam się, że całość może na tym stracić. Jest to jednak magiczna scena, którą za wszelką cenę chciałam pokazać innym ludziom. Ty, jeśli jesteś Ludziem, to jest pisane do ciebie, dla ciebie, o tobie. Już nigdy nie będę pisała na kartkach.
M.
Opowiastka o dorastaniu i nie tylko..
Park. Kolorowe huśtawki, roześmiana karuzela, znudzone niańki. Turkusowe niebo, błękitne chmury, szumiące korony drzew. Delikatność dłoni, zieleń oczu, okalana masą jasnych rzęs.
Ruch, wiatr, szarpnięcie; ruch, podmuch, uderzenie.
Wiśnia kochała huśtawki i to, jak mocno odzwierciedlały życie. Wzloty, sam lot, gwałtowny upadek i szokujące uderzenie o rzeczywistość.
Świadomość tego przepełniała jej żyły i umysł odurzającą adrenaliną.
Zeskoczyła. Huśtawka, rozpędzona, bujała się dalej. Sama.
Rozwiązała pas płaszcza i pozwoliła mu wlec się po ziemi. Wdychała powietrze głęboko, czując, jak nawet oskrzeliki rozdymają jej się od tak niecodziennej dawki tlenu. Skręciła w boczną alejkę, ściśniętą przez dwa rzędy drzew. Szumiały jakąś smętną melodię. Po chwili do Wiśni dotarło, że nawet gdyby chciały, to po prostu niemożliwym jest szumieć radośnie... Idąc chwiejnie doszła do czegoś w rodzaju małej sceny koncertowej, która po bliższym przyjrzeniu się okazała się być zwyczajną drewnianą altaną.
Naprzeciwko niej stała samotna ławka. Samotna, mimo że wokół niej tyle drzew. A jednak wciąż sama. Wiśnia podeszła do niej, położyła się na plecach i z całych sił próbowała dotrzymać jej towarzystwa.
Nagle zerwał się wiatr. Z początku słaby, lecz potem coraz silniejszy. Z gałęzi zerwało się kilka liści i rozpoczęło wędrówkę przez powietrze. Wiśnia śledziła ich lot, dopóki nie upadły na dróżkę. Aby dostrzec całą trasę ich lotu, musiała przekręcić się tyłem do oparcia ławki. Z przyjemnego odrętwienia wyrwał ją głośny śmiech. Zerknęła w stronę epicentrum hałasu i zobaczyła przy drewnianej scenie chłopaka i dziewczynę, siedzących naprzeciwko siebie na trawie. Ona coś opowiadała, żywo gestykulując, a on delikatnie się uśmiechał i co chwilę przerywał jej, wybuchając gromkim śmiechem. Dziewczyna po chwili zakończyła swój monolog, odgarnęła włosy za prawe ucho. Chłopak ponownie się roześmiał.
Wiśnia uśmiechnęła się leciutko do swoich myśli; lubiła obserwować ludzi i zastanawiać się kim są naprawdę, pod tą łudzącą kołderką sztucznych uśmiechów i wymuszonych komplementów. Ta dwójka jednak wydawała się być prawdziwa. Naturalna dla siebie nawzajem.
Położyła się na plecach, zapatrzyła w niebo. Białe płatki jej imienniczki wirowały na wietrznych podmuchach, osiadając po pewnym czasie na wszystkim dookoła. Dzięki temu park wyglądał, jakby cofnął się o cztery miesiące do czasu, gdy większość trawników pokrywała biała pierzynka świeżego śniegu.
Nie mogąc dłużej znieść desek wganiatających się jej w żebra, Wiśnia powoli zwlokła się z ławki, pomimo wszelkiej sympatii jaką ją darzyła. Na pożegnanie położyła na oparciu czarny kamyk i ruszyła ścieżką w drogę powrotną do domu.
Jedyne, co nieodmiennie dziwiło Wiśnię to to, czemu w parku miejskim zasadzono tyle wiśni? W parku powinny stać klony, dęby, buki, kasztanowce. Ale nie drzewa owocowe! To aż nieprzyzwoite, pomyślała, całe to piękno, które zyskał na nich park.
Poczuła, że coś tkwi w jej przydługich już włosach. Przeczesała je palcami, znalazła parę białych płatków. Podniosła głowę i zobaczyła na najniższej gałęzi pobliskiego drzewa nierozkwitły pączek. Podeszła bliżej i pogłaskała go.
- Kiedyś i ty dorośniesz, zobaczysz - szepnęła, po czym odwróciła się i znów ruszyła w drogę.
W powietrzu ciągle wirowały białe płatki wiśni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Laraine Benett
Zwariowany Kociak
Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znad morza ... ^^
|
Wysłany: Pią 16:14, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
stability napisał: |
Poczuła, że coś tkwi w jej przydługich już włosach. Przeczesała je palcami, znalazła parę białych płatków. Podniosła głowę i zobaczyła na najniższej gałęzi pobliskiego drzewa nierozkwitły pączek. Podeszła bliżej i pogłaskała go.
- Kiedyś i ty dorośniesz, zobaczysz - szepnęła, po czym odwróciła się i znów ruszyła w drogę.
W powietrzu ciągle wirowały białe płatki wiśni. |
Najbardziej spodobał mi się ten fragment
Cudowne!
Czekam na kolejną porcję Wiśni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kiSS
Ambasador KWA
Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 1410
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: YAMAICA
|
Wysłany: Pią 16:16, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
czemu ja nazwalas wisnia??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kwon
Gryzipiórek
Dołączył: 08 Lis 2006
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krynica :D
|
Wysłany: Pią 16:50, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
super historia wisnia to fajna bohaterka, ale takiego imienia jeszcze nie slyszalam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alexz
Administrator
Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 1817
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ... z mamusi ^^
|
Wysłany: Pią 17:38, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
a mi się wydaje, że to tylko ksywa, tak jak "Buba" Barbary Kosmowskiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kiSS
Ambasador KWA
Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 1410
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: YAMAICA
|
Wysłany: Pią 19:27, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
ale ja chce wiedzec czemu wlasciwie wisnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
stability
Milczek
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z mgiełki niebytu.
|
Wysłany: Sob 10:02, 13 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wiśnia to imię. A czemu?
Bo chciałam stworzyć bohaterkę, która taka właśnie by była. Cierpko - słodka, ekscentryczna, taka jak ja, poniekąd. I, żeby całą sobą przedstawiała też coś oryginalnego, coś, co pozostałoby w pamięci.
Dlatego Wiśnia. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kiSS
Ambasador KWA
Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 1410
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: YAMAICA
|
Wysłany: Sob 13:25, 13 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
ślicznee
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ashlee
Księżniczka Emotek
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:21, 13 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
popieram.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|